Tirana ‘23 jak Maribor ’09?

2023-09-15
Zdjęcie: Łączy Nas Piłka
Zdjęcie: Łączy Nas Piłka

Mecz z Wyspami Owczymi bardzo przypominał mi spotkanie z Łotwą, rozegrane w marcu 2019 w eliminacjach EURO 2020. Nie dość, że wynik w obu przypadkach był identyczny (2:0), to nawet bramki padały w podobnych minutach: w meczu z Wyspami Owczymi w 73 i 83, a z Łotwą – w 76 i 84. Przebieg obu spotkań też był niemal jednakowy – rywale głęboko się cofnęli i bronili całą drużyną, a Polacy próbowali sforsować ich obronę, co przez długi czas przypominało walenie głową w mur.

Tak to już niestety jest, że od lat reprezentacja Polski ma problem, kiedy musi grać atakiem pozycyjnym. Już od dawna nie leży to w naszym piłkarskim DNA. Polscy piłkarze najlepiej czują się wtedy, kiedy są schowani na własnej połowie i czekają na okazje do kontrataków lub na stałe fragmenty gry. Przecież właśnie grając w taki sposób pokonaliśmy 1:0 Niemców w czerwcowym meczu towarzyskim oraz zremisowaliśmy 2:2 z Holandią w Lidze Narodów.

"Jeżeli od najmłodszych lat uczysz się grać defensywnie, to jak później masz wyjść na boisko i prowadzić grę?"

Takie pytanie swego czasu zadał Robert Lewandowski w jednym z wywiadów, dość jednoznacznie krytykując polski system szkolenia młodych piłkarzy. Chcielibyśmy, żeby biało-czerwoni grali szybciej i bardziej widowiskowo, ale jeżeli przez całe lata nikt ich nie nauczył nieszablonowej gry i skłonności do podejmowania większego ryzyka na boisku, to oni nie będą tak grać.

Patrząc na większość reprezentantów Polski widać, że oni przede wszystkim chcą grać bezpiecznie. Na takiej zasadzie, że podam piłkę do najbliższego, aby nikt się do mnie nie przyczepił. Jednym z ostatnich polskich piłkarzy, którzy nie boją się grać niekonwencjonalnie, jest Kamil Grosicki, który mimo różnych swoich ograniczeń przynajmniej zawsze próbuje i nie waha się ryzykować.

Jeżeli mamy piłkarzy, którzy chcą grać bezpiecznie i nie lubią podejmować ryzyka, jeżeli do niedawna mieliśmy trenera, który też chciał grać bezpiecznie i też nie lubił podejmować ryzyka, a do tego mamy takiego kapitana, który w przeddzień ważnych meczów udziela jakichś dziwnych wywiadów i już zawczasu próbuje odsunąć od siebie odpowiedzialność za drużynę, to nie dziwmy się, że dziś, po pięciu meczach, tabela naszej grupy wygląda tak, a nie inaczej.

Tak jak mecz z Wyspami Owczymi przypominał spotkanie z Łotwą z 2019 roku, tak samo ostatni mecz z Albanią wyglądał jak spotkanie ze Słowenią, z września 2009. Wtedy w Mariborze skończyła się kadencja Leo Beenhakkera jako selekcjonera reprezentacji Polski, a w Tiranie miał miejsce również koniec kadencji Fernando Santosa. Czy w takim razie Maribor 2009 i Tirana 2023 to dobre porównanie?

Mogłoby tak być, gdyby nie jedna rzecz. Po 0:3 ze Słowenią straciliśmy kompletnie szanse na Mundial 2010. Tymczasem możliwość awansu na EURO 2024, nawet po 0:2 z Albanią, nadal jest. Wbrew pozorom, niekoniecznie przez baraże. Przed nami Wyspy Owcze, Mołdawia i Czechy. Nikt mi nie wmówi, że nie mamy szans na dziewięć punktów. Trzeba tylko wybrać najlepszego trenera, jaki obecnie jest dostępny na rynku. I naprawdę nie trzeba szukać za granicą.

Wystarczy w Warszawie.

Paweł Jakubowski

Załóż darmową stronę internetową!