Niech w Tiranie będzie bijatyka

Po ogłoszeniu kadry na katarskie Mistrzostwa Świata redaktor Michał Trela w swoim felietonie na Weszło napisał, że to kadra na bijatykę. Wtedy wielu zarzucało Czesławowi Michniewiczowi, że jedzie Glik, Krychowiak, Jędrzejczyk czy Grosicki… Jednak myślę, że teraz chyba już możemy zrozumieć, o co chodziło naszemu ówczesnemu selekcjonerowi. Michniewicz po prostu chciał, żeby na Mundial pojechali piłkarze, którzy mają charakter – czyli coś, czego dzisiejszej reprezentacji tak bardzo brakuje.
Jeszcze nie tak dawno temu tyle się nasłuchałem, że Czesław Michniewicz rzekomo przedłuża karierę reprezentacyjną Grzegorzowi Krychowiakowi. Że Krychowiak może grać tylko u Michniewicza, a u innego trenera już by nie grał. Minęło parę miesięcy, no i proszę – nawet Fernando Santos w końcu też stawia na Krychowiaka!
Po ostatnim gwizdku wczorajszego meczu zaczęła się jazda z Krychowiakiem, jednak moim zdaniem krytyka Grześka jest przesadzona. Mam wrażenie, że niektórzy dziennikarze wyspecjalizowali się w pisaniu tekstów pod publiczkę. Wiadomo, że jak ktoś dowali reprezentacji, to od razu może liczyć na pięć tysięcy lajków, a jak jeszcze dowali Krychowiakowi – panie, to już spokojnie dziesięć tysięcy, bo przecież w mediach krytyka lepiej się sprzedaje, niż chwalenie.
Akurat wczoraj Krychowiak zagrał poprawnie. W środkowej strefie zbierał prawie wszystkie drugie piłki. Poza tym nie wiem, czy zwróciliście uwagę, jak w pierwszej połowie Farerczycy mieli jedną sytuację, w której ich skrzydłowy wpadł w nasze pole karne i minął dwóch obrońców. Piłkę spod jego nóg w ostatniej chwili wybił właśnie Krychowiak, być może ratując nas przed kompromitacją i utratą gola w takim meczu.
Nie ma co się czepiać Krychowiaka za mecz z Wyspami Owczymi, chociaż oczywiście sytuacja, w której sam kopnął się piłką w głowę, wyglądała mega śmiesznie. Wszyscy wiemy, że cała drużyna zagrała słabo, więc dlaczego mamy wylewać pomyje tylko na Grześka? Krychowiak po prostu zagrał jak Krychowiak. Chyba nikt nie myślał, że "Krycha" wejdzie na boisko, weźmie piłkę i zacznie grać jakąś brazylianę?
Wygraliśmy spotkanie, w którym wygrana była obowiązkiem, a i tak wygraliśmy dlatego, że obrońca naszych rywali zagrał ręką w polu karnym, po czym sędzia wskazał na jedenasty metr. No i też dlatego, że w końcówce zawodnicy z Wysp Owczych już opadli z sił, dlatego pozwolili sobie strzelić drugiego gola.
Kilka razy było też widać brak zgrania i zrozumienia na boisku wśród polskich piłkarzy, ale z drugiej strony ciężko, żeby zawodnicy byli ze sobą zgrani, jeżeli drużyna na każdy mecz wychodzi innym składem.
To, co widzieliśmy wczoraj na Stadionie Narodowym, nie może napawać nas optymizmem przed meczami z Albanią i Czechami. Albańczycy, wywożąc punkt z Pragi, pokazali, że nie zamierzają odpuścić walki o drugie miejsce w grupie. Jeżeli zatem w Tiranie, tak jak na ostatnim Mundialu, znowu ma być bijatyka – w porządku, niech będzie. Oby tylko dla nas zwycięska.
Paweł
Jakubowski