Lech wycięty równo z tr(n)awą

Kto
by się spodziewał, że drużyna, która w tamtym sezonie dostarczyła nam tylu
pozytywnych emocji i dotarła do ćwierćfinału Europa Conference League, teraz najbardziej
nas rozczaruje.
Lech Poznań od początku tych kwalifikacji wyglądał tak, jakby grał na zaciągniętym hamulcu ręcznym. W meczach z Żalgirisem Kowno "lechici" zagrali na dobrym poziomie tak naprawdę jedynie przez pierwsze 45 minut. Później mieli już tylko przebłyski dobrej gry i to wystarczyło, aby wyeliminować drużynę z Litwy, ale na Spartaka Trnawa okazało się za mało.
Lechowi zabrakło jednego gola, aby doprowadzić do dogrywki, no ale nie da się strzelić gola, kiedy cały czas podajesz piłkę w poprzek boiska. Poznańska lokomotywa przyzwyczaiła nas, że rozpędza się w trakcie sezonu. Rok temu było to samo, jednak udało się awansować do fazy grupowej, bo wtedy Lech trafił na łatwą ścieżkę w II, III i IV rundzie (Dinamo Batumi, Vikingur Reykjavik, Dudelange), a i tak nie obyło się bez problemów (wystarczy przypomnieć ciężkie boje z Islandczykami).
Mamy jakąś taką niemoc z tymi Słowakami. Wydaje mi się, że zaczęła się ona już podczas eliminacji do EURO '96, kiedy w kompromitującym stylu przegraliśmy u nich 1:4. Później były eliminacje Mundialu 2010, kiedy pokonali nas dwukrotnie (2:1 i 1:0).
Potem w sezonie 2018/19 Legia Warszawa i Górnik Zabrze odpadły z europejskich pucharów po meczach ze słowackimi klubami, a dwa lata później DAC Dunajska Streda odprawiła z kwitkiem Cracovię. Następnie kadra Paulo Sousy nie dała rady Słowakom na EURO 2020 (1:2), a dziś Lech Poznań został wycięty równo z trawą na boisku w Trnawie.
Prawda jest taka, że Lech mógł rozstrzygnąć losy tego dwumeczu już tydzień temu w Poznaniu. Była szansa, aby wygrać 3:0 i wtedy nawet ta dzisiejsza porażka 1:3 nie miałaby większego znaczenia, poza straconymi punktami do rankingu UEFA.
Szkoda, że Lech nie wykorzystał ogromnej szansy, ponieważ w IV rundzie czeka Dnipro Dnipropietrowsk (a mogło być gorzej: Eintracht Frankfurt, Aston Villa, Fiorentina…).
Szkoda, że dorobek punktowy z poprzedniego sezonu nie zostanie pomnożony i zamieniony na coś więcej, np. na rozstawienie w kolejnym sezonie w decydujących rundach.
Szkoda, że drużyna, która niecałe cztery miesiące temu pokonała Fiorentinę i której zabrakło 12 minut, aby zaprowadzić Włochów do dogrywki, teraz odpada z małym klubem ze Słowacji. Tak się składa, że w Trnawie mieszka mniej osób, niż w Pruszkowie, więc to trochę tak, jakby Lech odpadł ze Zniczem Pruszków.
Po prostu wielka szkoda. I nie mam nic mądrzejszego do napisania.
Paweł
Jakubowski