Gdzie się podziali tamci piłkarze?

2023-11-13

Polacy w Bundeslidze… Panie, kiedyś to było! Pamiętam, jak jakieś 20 lat temu w telewizji TV4 był magazyn "Supergol", który prowadzili Mateusz Borek i Roman Kołtoń. W każdym odcinku pokazywano wszystkie bramki z ostatniej kolejki oraz podsumowanie gry Polaków. Wtedy przynajmniej było co podsumowywać.

Na początku XXI wieku w lidze niemieckiej grało ponad dwudziestu polskich piłkarzy, z czego większość odgrywała wiodące role w swoich klubach. Andrzej Juskowiak w VfL Wolfsburg, Andrzej Kobylański i Radosław Kałużny w Energie Cottbus, Adam Matysek w Bayerze Leverkusen, Sławomir Majak w Hansie Rostock, Paweł Kryszałowicz w Eintrachcie Frankfurt, Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto w FC Schalke 04 Gelsenkirchen… Mam wrażenie, że nie wymieniłem nawet połowy.

Później dołączył jeszcze Jacek Krzynówek, który w Champions League strzelał gole przy użyciu pleców Ikera Cassillasa. Dekadę później mieliśmy też polskie trio w Borussii Dortmund. Na tym, że polscy piłkarze regularnie grali w Bundeslidze, korzystała też, a może i przede wszystkim, polska reprezentacja. Awanse na Mundiale 2002 i 2006 oraz na EURO 2008 wywalczyliśmy w znacznej mierze dzięki piłkarzom grającym na niemieckich boiskach.

Dzisiaj bieda. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, hula wiatr, a od czasu do czasu przeleci taka okrągła zbita kurzu, brudu i patyków, jak w westernach. Jakub Kamiński w słabo grającym Wolfsburgu dostaje jakieś tam ogony. Dawid Kownacki w tym sezonie kopnął piłkę może ze trzy razy. Robert Gumny dopiero w październiku zaczął regularnie grać. W obecnym sezonie raptem 5 razy wyszedł w podstawowej jedenastce FC Augsburg. I tylko dwa mecze rozegrał od pierwszej do ostatniej minuty.

Zapytacie, gdzie reszta? No właśnie o to chodzi, że nie ma reszty. To wszyscy. Nasza kolonia w Bundeslidze na przestrzeni lat zmniejszyła się z ponad 20 do zaledwie trzech piłkarzy. Podobnie jest w innych ligach z TOP4. W Premier League czterech Polaków, z czego gra tylko jeden. W La Liga – też jeden. We włoskiej Serie A będzie z kilkunastu, ale zdecydowana większość to bramkarze lub obrońcy. Zieliński i Milik są wyjątkami, zresztą Milik w Juventusie w tej chwili jest napastnikiem numer cztery.

Oczekujemy sukcesów od naszej reprezentacji, ale jeżeli ona nie będzie się opierać na piłkarzach z dobrych, europejskich klubów, to nawet o awanse na mistrzowskie turnieje będzie trudno. Podobno roczniki 2006-2009 są bardzo obiecujące, ale o tym będziemy mogli przekonać się najwcześniej za 6-8 lat.

Siedem lat temu byliśmy w ćwierćfinale Mistrzostw Europy. Nawet otarliśmy się o półfinał. W ciągu tych siedmiu lat zaliczyliśmy nieprawdopodobny spadek jakościowy. Na tę chwilę my po prostu nie mamy piłkarzy, którzy mogliby nam gwarantować dobre wyniki.

Po prostu nie mamy piłkarzy.

Paweł Jakubowski

Załóż darmową stronę internetową!